Na polach kopalni Ruda
Kolejna tegoroczna wyprawa w ramach „piaskowego
turne”. Palec na mapie zatrzymał się na miejscowości Budziska, województwo
opolskie, kilka kilometrów za Kuźnią Raciborską. Droga nieco przekombinowana,
za to bardzo atrakcyjna, wiodła głównie po terenie spalonych przed dwoma
dekadami lasów. Było to nowe otwarcie na leśne zakątki zlokalizowane na zachód
od drogi do Kotlarni. Wbrew moim oczekiwaniom, niedzielna wyprawa okazała znacznie
dalsza, niż mogło to wynikać z dokładnie wcześniej opracowanego planu. A że
dzień wcześniej kręciłem ostre kilometry w stronę żwirowni w Kobylicach, w
pewnym momencie wyraźnie zaczęło brakować mocy. Na szczęście silny wiatr tym
razem wspomagał powrót.
Z lotu ptaka zalew jest imponujący. Na miejscu
okazało się, że spora jego część jest wyschnięta wskutek tegorocznej suszy. Mimo
to w najstarszych fragmentach wyrobiska woda jest nadal głęboka. Silne podmuchy
poruszały wodą tworząc fale. Naprawdę można było sobie wyobrazić, że stoi się
nad brzegiem morza. Na ostrym skraju zalewu rozciąga się kilkumetrowa, dzika
plaża. Kilku ludzi siedzi nad urwiskiem. Wokół cisza zakłócona jedynie
podmuchami wiatru i szumem wody. W oddali stalowe maszty kopalni kruszyw Ruda.
Objeżdżam zalew wokół. Przejeżdżając przez
miejscowość Turze, docieram do wjazdu na teren kopalni. Jest teoretycznie
zamknięty, ale niedzielny klimat sprzyja lekkim nagięciom wobec zakazów. Glina
rozjeżdżona przez ciężkie gąsienice koparek jest zaschnięta na kamień, trzeba zejść
z roweru i kroczyć na piechotę. W oddali dzikich już zalewów słychać ptactwo,
niemal identycznie jak w Kotlarni. Jedynie szybko płynący czas nie pozwala mi
dalej zapuścić się w głąb starych niecek.
Przy samym wjeździe znajduje się nowa niecka. Cała
infrastruktura wydobywa urobek głębinowo. Woda jest czysta, zbocze dość strome.
Maszyny dziś nie pracują, lecz mimo to słychać pomruki transformatorów i obijanie
się o siebie wrzuconych do wody pływaków.
Wyprawa mocno krajoznawcza, a osiągnięty cel jak
najbardziej zgodny z oczekiwaniami. Odkrywam nową drogę, którą można dość
przyjemnie dotrzeć od kaplicy św. Magdaleny do samej Kuźni. Przede mną jeszcze
jedna wyprawa w te okolice do rezerwatu Łężczok. Już wkrótce.
Trip: 28.08.2016
Dystans: 119.31 km