Rudy klasztorne i wąskotorowe

Jako że moje beztroskie życie od pewnego czasu toczy się właściwie swoim niezależnym torem, na którego kierunek mam już zasadniczo niewielki wpływ, od czasu do czasu nachodzą mnie niesamowite smaki na tripy sentymentalne, takie do miejsc odwiedzanych niby rzadko, a które mimo to pozostawiają w pamięci wyraźny ślad. Jednym z nich są Rudy Raciborskie. Jeszcze przed laty wyprawa w te rejony poprzedzana była grubymi przygotowaniami, dziś w zasadzie po głębszym poznaniu tamtejszych szlaków leśnych, wymaga jedynie nasmarowania łańcucha w rowerze. Obieram drogę przez Magdalenkę, leśną kapliczkę ukrytą pod drewnianą strzechą, która stoi niemal na samym rozdrożu trzech szlaków: do Kotlarni, do Kuźni Raciborskiej i właśnie do Rud. 



Miejsca do odwiedzenia są dwa. Pierwszym jest kompleks budynków Pocysterskiego Zespołu Klasztorno-Pałacowego, który jako miejsce pielgrzymkowe, znany jest wszem i wobec i nie wymaga przedstawiania. Odbudowa zespołu robi wrażenie, za unijne srebrniki Diecezja Gliwicka stawia sobie godne gmachy. Także samo otoczenie nabiera kształtu: zadbany park, rozległy parking, plac zabaw i… bezpłatne toalety. 








Bardziej od klasztoru interesowała mnie oczywiście stacja kolei wąskotorowej zlokalizowana niemal w połowie dawnego 51-kilometrowego szlaku łączącego gliwicki Trynek z Raciborzem. Zbudowana gdzieś na przełomie lat 1899-1903 stanowi wspaniały obiekt industrialny, mimo zniszczeń wojennych całkiem dobrze zachowany. Oryginalne ceglane budynki zaplecza technicznego, szeroka bocznica i mnóstwo taboru (nie tylko kolejowego) czynią tę stację wyjątkowo urokliwą. Na krótkich fragmentach dawnej trasy kursują dwa składy: spalinowy i parowy, co obok wąskotorówki łączącej Bytom z Miasteczkiem Śląskim jest wielką atrakcją turystyczną. Licznie odwiedzana stacja udostępnia niektóre budynki, pozwala na krótką przejażdżkę drezyną, a od niedawna można się tam też napić ambrozji – co jak wiadomo nie od dziś, jest dla mnie wyjątkowo docenianym progresem.






W halach nadal trwają remonty. Ich efekty można obserwować przez stare szyby oraz na zapleczu. Dotyczy to głównie lokomotyw, stare wagony osobowe od lat stoją na bocznicy czekając na lepszy dzień.






Rodzinny nastrój, swoboda w dostępie do większości miejsc i maszyn nadają temu miejscu pozytywną energię. Gdybym miał bliżej, pewnie witałbym tu częściej. Z drugiej strony fakt, że mam daleko, nastraja mnie sentymentalnie – jest do czego wracać od czasu do czasu. I dobrze!




Tradycyjnie dla ciekawych GPX z dojazdu do parku w Rudach:


Trip: 21.05.2017
Dystans: 94.60 km