Ściany malowane słońcem
Dziś już bym tam nie wszedł, ale jeszcze kilka lat temu, pewnego późnego popołudnia, gdzieś na początku września 2009 roku, zostałem onieśmielony widokiem bardzo rzadko wcześniej spotykanym. Krótki wypad z aparatem na pobliską hałdę Red Rock zamienił się w ciekawą eksplorację starego budynku administracyjnego nieczynnej już długie lata kopalni dolomitu. Z zewnątrz budynek zwykły, piętrowy, niesymetryczny. Po jednej stronie rozległa sala, po drugiej rzędowe pokoje po obu stronach centralnie prowadzonego korytarza. Ściany zbudowane z cegły, wewnątrz zaś stropy, podłogi i schody wykonane ze zbrojonych betonowych półfabrykatów. Daleko mu do kunsztu starych cechowni czy podobnych budynków stawianych tu jeszcze pół wieku wcześniej. Socjalistyczna bryła, bez charakteru, uderzająca nudą i szarością została opuszczona gdzieś w okolicach 1997 roku, pozostawiona na pastwę losu, niszczona przez deszcze, mrozy i złomiarzy, stoi w cieniu wielkiej, stuletniej hałdy.
A jednak to, co działo się tu przez ostatnie kilkanaście lat, nadało budynkowi pewnej tajemniczości. Znaczna część piętra całkowicie runęła tworząc w niektórych miejscach wspaniałą, wysoką przestrzeń. Od strony lasu do wewnątrz budynku przez kwadratowe okna wdzierają się gałęzie drzew. Zielony dywan mchu rozpościera się na podłodze osłoniętej ciemnością sali. Tam też znajdziemy ostatni symbol przynależności budynku do dawnej kopalni – na udekorowanej obłymi kamieniami ścianie umocowano górniczy herb odlany prawdopodobnie w żeliwie.
Promienie popołudniowego słońca penetrują roztargane wnętrzności budynku. Ciemne i surowe do tej pory wypełnienia porozbijanych cegieł nabierają ciepłych barw. Otynkowane ściany stają się wręcz śnieżnobiałe. Na poczerniałych płaszczyznach pojawiają się złote figury otworów okiennych, które wraz z ruchem słońca, zmieniają swe położenie oświetlając coraz to nowe fragmenty starych murów. Malowanie promieniami słońca porozbijanych ścian trwa kilkanaście minut. Tylko wtedy, ten jeden raz przyroda poczęstowała mnie takim widokiem.
Dziś z daleka obserwuję degradację tego budynku, bo jego stan nie zachęca już do ponownego wejścia. Tymczasem na terenie pobliskiego kamieniołomu znaleźć można jeszcze kilka ciekawych obiektów ze zdecydowanie wcześniejszej historii działających tu kopalń Bobrowniki i Blachówka. W okolicy Sportowej Doliny stoją wysokie fundamenty młynów, niedaleko nich w gęstej skale znajduje się obszerna sztolnia. Niemal w centrum odnaleźć też można wejście do betonowego tunelu, który według legend miał łączyć kopalnię z samym Berlinem i służyć jako bezpieczna droga transportowa dla wydobywanych tu surowców. Inną ciekawą, a do tego zadbaną pozostałością po kopalni, jest figurka św. Barbary znajdująca się tuż za budynkiem administracyjnych, tuż przy stromym wejściu do niecki kamieniołomu. Teren ten jest usiany takimi małymi ciekawostkami z różnych okresów historii. O tym jednak napiszę innym razem.
Trip: 08.09.2009